Archiwum styczeń 2004


sty 28 2004 jest tak dobrze, ze moze byc tylko gorzej
Komentarze: 1

juz prawie koniec...jeszcze tylko logika w czwartek.. Dzisiaj wyjątkowo dobry dzien...dawno takiego nie bylo - eklezjologia na 4, pismo swiete na 4, prawoznawstwo < O DZIWO !!!!> zaliczone na 3,5....:D :D :D dzisiejszy egzamin z phpk powinnam raczej zaliczyc <co najmniej>... tylko ten megaloman od cwiczen z phpk mnie oblal.. znowu! trzeci raz! Poza tym wpadlam dzis do Dzieciaka na wydzial :) kradzione 20 minut.. ale to i tak bardzo duzo.. Ech... Byle do piatku... a potem sie bede LENIC. A potem znow sie bede uczyc, do tych cholernych zaliczen z rzymskiego i phpk...brrr... i bede musiala biegac po wpisy, bo dzisiaj zaspalam :( no, ale nic, to takze uroki zycia studenckiego. Niech sie jeszcze tylko Jasiowi skonczy ta sesja... cóż, na to poczekam "troche" dluzej... ale potem..:> nie wyjde od Niego przez co najmniej dwa dni.. Kurcze... Wlasnie wpadlam na pomysl.. doszlam do wniosku, ze..w sumie i tak tylko Ty wiesz o tym blogu.. wiec bede go pisac tak, jak maile do Ciebie.. Latwiej jest mi pisac cos bezposrednio do kogos, a nie bezosobowo.. wiem, w sumie w takim razie moglabym pisac normalnie maile.. ale skoro juz ten blog jest..:)   Wiesz? Sms z przedwczoraj mnie rozbil kompletnie...i jeszcze trzyma... trafil w najslabsze chyba moje punkty.. Jasko napisal, ze po sesji bedziemy mieli duzo czasu dla siebie..i na sesje rpg... i na pytania... i na "Obrońców..."... Pisalam albo mowilam Ci kiedys o tym? Jasiek czyta mi ksiazke...:) wiem, smiesznie brzmi. Rzadko znajdujemy na to czas...bardzo rzadko..bo najlepiej jest jak czyta, kiedy u Niego spie.. wtedy On czyta, ja klebkuje sie z glowa na Jego kolanach i w koncu oboje idziemy spac.. dlatego to bardzo powoli idzie :). Moze to rzeczywiscie i smieszne...ale... nie moglabym teraz tej ksiazki czytac sama. Probowalam - i to jest zupelnie co innego. "Obrońcy Królestwa" Mai Lidii Kossakowskiej... zbiór opowiadań...o demonach i aniolach..o dobrych diablach i upadlych aniolach...i na odwrot..a wszystko dzieje sie w Limbo - sferze na pograniczu Królestwa i Glębi..gdzie anioy i demony piją razem w kiepskiej knajpie.. Świetny klimat ma ta ksiązka. I kiedy Jas czyta... hm..nie wiem, dla mnie On ma cos takiego, ze kiedy czyta... widze te postacie.. Inna sprawa, ze po prostu uwielbiam, kiedy Jasko ma nastroj na opowiesci...kiedy opowiada...kiedy czyta...albo kiedy prowadzi sesje.. wtedy ma cos takiego nieuchwytnego w oczach.. Wiem, troche zaczynam zlatywac tanimi romansami...ale..hm...sam rozumiesz... Wiem, ze rozumiesz, moze i nie dokladnie akurat to, ale.. to tak jak Ty piszesz, ze lubisz patrzec, jak Marta sie smieje..:)   O pytaniach chyba tez Ci nie pisalam... Jest takie 100 pytan... napisane kiedys przez chlopaka Moniki, Tomka.. 100 pytan, ktore chcialby zadac swojej dziewczynie. :) Dziecinne? moze i tak.. Kiedys Monis odpowiadala na te pytania razem z Jaskiem... i jakis czas temu oboje zapytali mnie czy ja tez chce... wiesz.. to sa pytania.. od bardzo blahych, az do naparwde ciezkich... i jest glowna zasada... odpowiada sie szczerze... i to jest rowniez zasada miedzy Jasiem, a mna... tylko szczerze.. nawet jesli az do bolu...to szczerze i tak.. No i widzisz.. myslalam, ze Jasko zapomnial o tym, ze kiedys proponowal.. ostatnio sam przypomnial.. i bardzo sie zdziwilam..ale... nie ma po prostu na to czasu... do wszystkiego trzeba czasu <tak, wiem - truizm>..a "dzieki" sesji... ech... Widzialam sie z Jasiem w sobote popoludniu, a potem dzisiaj... 20 minut.. zreszta, jak juz napisalam - kradzione.. przed Jaska kolokwium... a potem dopiero piątek... ech. Tak mysle, ze - paradoksalnie - moze to nawet lepiej..ale.. ech..no tesknie po prostu... A tak z innej beczki - ciesze sie, ze nie zapomniales o malowaniu buziek, ja tylko przypominam, ze nie jestem uzdolniona artystycznie. Mysle, ze jakos po sesji sie zgadamy... tylko zapytaj Martę, czy nie ma nic przeciwko moim odwiedzinom u  Ciebie... nie znam Jej, wiec nie wiem jak do tego podchodzi, a nie chcialabym, zeby potem byly jakies problemy.  Aha! i mam nadzieje, ze zapewnisz narzedzie do dokumentacji naszych wyglupow....:D bo ja rowniez zamierzam zrobic sobie cos dziwnego na twarzy - zapewne pamietasz, ze obiecales mi wspolne zdjecie :) a teraz jeszcze mam taka prosbe... jesli Krzysiek bedzie wtedy w akademiku... pojdziemy Go postraszyc? prosze, prosze, prosze?  chce zobaczyc Jego wyraz twarzy... :D No. A teraz bede zmykala do logiki, moze wreszcie dowiem sie, jakie sa nazwy oprocz pustych i abstrakcyjnych.... brrr... :) no to do napisania/przeczytania/zobaczenia :)

agnies : :
sty 20 2004 odbija mi juz...
Komentarze: 2

odwala mi totalnie... nie spalam dzis wcale, tylko sie uczylam. Chore. I dzisiaj bedzie tak samo. I za cholere nei wiem, kiedy ja sie wreszcie wyspie. Dzisiaj trzy egzaminy. I wszystkie bede miala w plecy, dobrze, ze jeden to tylko zerowka. Jasko zapieprza tak, jak i ja. Z tym, ze On spi. A ja mam teraz idealny nastroj na rozmowe z Nim. Tak bardzo chce z kims teraz porozmawiac. Normalnie, nie przez gadu. POROZMAWIAC,a nie wymieniac uwagi o pogodzie. W morde jeza. Stesknilam sie za wszystkimi. Za Ewcią. Za Moniś. Za Jasiem. Za Krzysiakiem. Za Krzysiem. Za Tomkiem. A przez tą cholerną sesję, nawet na 5 minut nie mogę siez nikim zobaczyc. Najgorsze jest to, ze kazdy z wykladowcow uwaza ze jego przedmiot jest najwazniejszy. Fiola mozna dostac. Powoli przestaje myslec, dzialam jak automat. Uczelnia, dom, jedzenie, nauka, uczelnia,dom, jedzenie, sen, uczelnia...a miedzy tym kawa kawa kawa kawa kawa.... zaczynam sie zwyczajnie zastanawiac jak tak dlugo mozna....a sesja sie nei zaczela jeszcze. Wiec razem z sesja beda dwa tygodnie takiej jazdy. Ciekawe, ja kto przezyje moj organizm, hehe... to jest gorzki smiech. Eksperyment, kurcze. Przymusowy... dobija troche to, ze mimo takiego zabijania sie, i tak to nic nei da... beda poprawki... na sto procent logika i prawoznawstwo... i pewnie trzy pozostale tez.  Ile ja bym dala teraz za to, zebym mogla zwyczajnie sie przytulic do Jasia. Albo... posiedziec chociaz troche u Niego.. niech On sobie robi sprawko, uczy sie, robi projekt, dokumentacje, cokolwiek, niech śpi, byleby byl...! mmmm.... bu. tesknie. niech mnie ktos przytuli.... i niech ta sesja juz sie skonczy...nie moja...Jego..ech. :(  obiecuje, ze po sesji przestane narzekac tak bardzo...

agnies : :
sty 16 2004 wreszcie piątek
Komentarze: 0

Piatek. Nareszcie.
A oznacza to, ze dzisiaj (moze) spotkam sie z Jaskiem. Moze to jest glupie, niedojrzale i dziecinne, ale stesknilam sie za Nim strasznie, mimo, ze widzielismy sie we wtorek (20 minut! ale zawsze cos...). Ech.
<Firebirds "Harry">
Pewna nieciekawa sprawa jest to, ze prawdopodobnie zaraziłam się od brata i się rozchorowywuję. Nie za dobrze. Obudziłam się dziś z potwornym bolem gardla, ledwo mówię. To by częściowo tłumaczyło również moje fatalne samopoczucie wczoraj. Poza kacem oczywiscie ;-)
Ponadto jest wpol do pierwszej (po poludniu), a ja jeszcze nic nei zrobilam. No i oczywiscie nie chce mi sie. No, ale nic. Jak trzeba, to trzeba. <Tool "Sober">
Ha! Zapomniałabym. Poszłam wczoraj spać o... 23! i zasnęłam prawie natychmiast. Spałam sobie do piątej, a potem znów kamiennym snem do 11. 12 godzin snu! Nie przesadzę, jeśli napiszę, że chyba pierwszy raz od dwoch miesiecy, spałąm tyle czasu normalnym, zdrowym snem. :)
Sesyjka wchodzi mi na kark powoli. Przyszły tydzień jest porażką kompletną - codziennie jakieś zaliczenia. Poniedziałek - ćwiczenia z phpk, wtorek - zerowka z phpk (ustna!!!), zaliczenia wstępu do pisma św i eklezjologii, środa - zaliczenie prawa rodzinnego z rzymskiego, a czwartek - zerowka z logiki <Tool "Forty six & 2">. Poza tym powinnam w środę jeszcze któeś zaległe rzymskie zaliczać, ale nie mam siły. Nasz drogi ;) ks dr Borek powiedział, ze mozna w sesji. Na szczescie... a nastepny tydzien to juz sesja. Poniedzialek - egzamin z prawoznawstwa, wtorek - phpk, a czwartek - drzyjcie studenci - logika! Brrrr.... Postaram sie zdac phpk na zerowce, to chociaz jeden egzamin mniej... Biorąc pod uwagę, ze logiki nie umiem ni w ząb, cwiczenia zaliczylam zwyczajnym, normalnym cudem, a Winczorka i Staweckiego, czyli podrecznika do prawoznawstwa nie moge nigdzie dostac, to chyba te dwa egzaminy czekaja mnie we wrzesniu...ech.
Ale w sumie to chyba nie jest tak zle, jak myslalam, ze bedzie. I to jest dobra strona mojego pesymizmu - doznaje tylko milych rozczarowan. :)
<Tool "Aenema"> Wlasnie okazało się, że mam 38,7.. no ładnie. Herbatka z sokiem malinowym, kocyk.. i tyle moge zrobic.
Ech..jestem z siebie dumna. Po dwóch tygodniach bezskutecznego przełamywania się, wreszcie udalo mi się zadzwonić i zapisać na badania. Uff... jeden problem z głowy. Tak, wiem, mzoe to jest smieszne, ze dziewietnastoletnia dziewczyna wstydzi sie zadzwonic i cos zalatwic. Cóz..wiem, ze cos ze mna nie tak... ale to nic nowego. No nic.
Zabieram się do wypełniania indeksu. Sprobuje sobie wmowic, ze to nic takiego, fajna zabawa, w koncu bede to robic pierwszy raz w zyciu... : ech.
a teraz - Tool "Pushit" - idealnie Krzysiowy kawałek.. cos sie az robi.. ech!
(...) tu nastąpiła mała przerwa, teraz już "Third Eye" najpiękniejszy kawałek z tej płyty Toola. Normalnie ach. Zdaje się, ze powinnam wreszcie zacząć coś robić z sensem, więc lepiej już skończę.

agnies : :
sty 15 2004 kac
Komentarze: 0

Ech...
Idealnie - wróciłam do domu, a w radiu od razu "Easy". Przynajmniej tyle dobrego dzisiaj.
No i jeszcze słoneczko. Bo dzis swieci. I nawet mnie nie denerwuje :)
A ogólnie to kiepski dzien z kiepskim samopoczuciem. Na własne zyczenie zresztą.
Cała butelka wina na jedną mnie to za dużo. Brrr...
Oblewałam z bratem i Barcikiem moją zaliczoną logikę. Ech.. fajnie, ze zaliczyłam, niefajnie, ze sie teraz tak zle czuje.
Szkoda, ze to nie tylko kac. :(
 

agnies : :
sty 13 2004 list bezsenny
Komentarze: 0

Jestem zmęczona, wiesz? W ten sposób, który bierze się z nicnierobienia. Z nicnierobienia do późna w nocy. To takie irytujące uczucie. Takie...rozbicie.
 Nie pozwalające nawet na wzięcie pióra do ręki i napisanie czegokolwiek. Nie pozwalające na czytanie. Nie pozwalające na nic, poza leżeniem w ciemności i myśleniem.
Objawiające się uczuciem kompletnego otępienia. Każda myśl, czynność, jakiekolwiek działanie jest jak poruszanie się w ciemnej, gęstej, lepkiej i oleistej cieczy. Brrr... Mówiłam Ci, że mateforyka mi kuleje, więc potraktuj to łagodnie.
 Zmęczenie, które czuje się we wszystkich mięśniach. Nawet w tych, o których istnieniu nie miało się pojęcia. Po pewnym czasie mam wrażenie, że ktoś włożył moją głowę w imadło, a teraz dokręcanie go i poluźnianie sprawia mu perfidną, sadystyczną przyjemność. Oczy nie chcą pozostać zamknięte i nie mogę znaleźć żadnej wygodnej pozycji do zaśnięcia.
 Czasem...tak, jak dzisiaj... nagle pojawia się ostry, otrzeźwiający ból w zatokach, a potem nieco rozpierające uczucie w nosie. Bezsenność zaczyna mieć taki słony, metaliczny posmak, jaki zwykle ma krew. Ciało staje się jeszcze cięższe, niż zwykle. Poruszenie którąś z kończyn jest osiągnięciem na miarę zdobycia Mount Everestu. Temu wszystkiemu towarzyszy przeraźliwe zimno, nie dające się zniwelować żadnym kocem czy kołdrą. Niekiedy wręcz przeciwnie - jest mi nieznośnie gorąco, ale nawet spanie nago nic nie daje.
 Tak bardzo, tak niesamowicie chciałabym zasnąć. Tak chcę zasnąć, że mój umysł opanowuje ta jedna myśl: spać. Wreszcie spać. I się nakręcam. Że nie mogę spać. Że nie zasnę. Że się nie wyśpię. Że rano się spóźnię. Że już tylko trzy godziny...tylko dwie i pół... dwie... Chcę zasnąć!!!
 Z drugiej strony - strach przed snem. Tak, wiem. Pamiętam... "Nie bój się, nie uciekaj przed snem, bo sen to nic złego, nic takiego, nic wielkiego...". Łatwo powiedzieć. To lęk przed tym, co dzisiaj. Wyrafinowane morderstwo na Was, czy na mnie? Znów spadanie w głąb studni? A może sen, w którym ktoś mnie goni, a ja stoję, jak sparaliżowana? Może ten ciągle powtarzający się koszmar? Ten, w którym żyję wiecznie? Jak w naszych rozmowach...Pozornie mało przerażający. Ale poczucie, że jestem absolutnie sama wszędzie, że nie ma Ciebie, nie ma nikogo bliskiego, jest gorsze od wypruwania wnętrzności. Prznajmniej we śnie. Tak więc - chęć pogrążenia się we śnie, przy jednoczesnym strachu przed nim.
Miałeś rację - ciężki ze mnie przypadek.
 Jeśli nawet wreszcie robię się senna, a myśli leniwie błądzą, nie obijając się już z głuchym stukotem o czaszkę... wtedy cokolwiek, każdy najlżejszy odgłos wytrąca mnie z tej upragnionej senności. Zazwyczaj wtedy dzwoni budzik.
 Tak, jak teraz? Znowu...?

-------------------------------------------------------------------------
11.01.2004  5:30


 
 
 

agnies : :